Jak banki „pomagają” frankowiczom?

Jak banki „pomagają” frankowiczom?

Dużo się mówi o kredytach we frankach szwajcarskich; teraz wszystkie oczy są zwrócone na prezydenta i nowy rząd. Miliony ludzi w Polsce czekają na przełomową decyzję co do zmian, jakie mają być zaproponowane tym, którzy brali kredyt we frankach i innych walutach. Rodziny, które zadłużyły się w złotówkach, też oczekują pomocy od Państwa; i bardzo słusznie. Czytaj dalej

 Zdobycie mieszkania w naszym kraju (specjalnie piszę “zdobycie”, bo równa się to ciężkiej pracy przez kilkadziesiąt lat) wiąże się ze stałym stresem, czy nie stracimy pracy i popadniemy w długi lub stracimy mieszkanie, na które pracowaliśmy przez wiele lat, czy starczy nam zdrowia i siły aby doczekać do ostatniej raty. Młodzi ludzie też bardzo się boją rozpadu swoich małżeństw  i pytają, co dalej. 

 

Kto ma dalej spłacać kredyt, kto weźmie na siebie tak dużą odpowiedzialność? 

Młodzi ludzie w naszym kraju coraz później się pobierają i mają dzieci, więc jeżeli  małżonkowie są po 30-tym roku życia, to kredyt na 30 lat będą spłacali prawie do emerytury albo do emerytury, a ich dzieci już dawno będą dorosłe i będą same myślały o małżeństwie.

 

Mijają najpiękniejsze lata, kiedy rodzice powinni skupić się na wychowaniu dzieci, na ich kształtowaniu, aby wyrosły na dobrych ludzi i obywateli, kiedy są w sile wieku i powinni oprócz pracy też wypoczywać, zwiedzać świat tak, jak inni młodzi w tak zwanych normalnych krajach.

 

Kredyty mieszkaniowe obciążają nie – jak się mówi – kilkaset tysięcy rodzin, lecz kilka milionów. Teraz, aby młodzi mogli przetrwać, całe rodziny z jednej i drugiej strony muszą zbierać kasę i co miesiąc zanosić do banku daninę życia.

Banki też bardzo narzekają, że dały takie dobre kredyty, a teraz  za swoją dobroć będą ukarane. Twierdzą, że  robią wszystko, aby ulżyć swoim kredytobiorcom, dwoją się i troją, aby ich klienci mieli lżej.

 Obietnice najlepiej ocenia się po czynach, więc dzisiaj opiszemy jedną prawdziwą historię, która od dobrych paru miesięcy rozgrywa się między rodziną z kredytem frankowym a jednym z dużych banków.

 

Czytaj również: Założenia najnowszej wersji ustawy odfrankowania kredytów

 

Ale może zacznę od początku ... 

Nie za górami, ani nawet za lasami i morzami, tylko w naszym kraju, młoda rodzina z dwójką dzieci, osiem lat temu wzięła kredyt na zakup mieszkania. Przez te osiem lat zawsze wszystkie raty były spłacane terminowo, a mimo to kredyt dzięki frankowi nie topnieje, lecz jest dwa razy większy niż na początku. Tak się złożyło, że jeden z rodziców młodego małżeństwa zachorował, a następnie po kilkudziesięciu latach został wypluty z korporacji i utrzymanie własnego mieszkania stało się niemożliwe. Młodzi z rodzicem postanowili połączyć siły, sprzedać oba mieszkania i kupić większy lokal, aby mogli się razem pomieścić i stworzyć wielopokoleniową rodzinę, tak jak to funkcjonowało przed wiekami. 

 

 Pomysł wydawał się bardzo realny, bo przecież  bank powinien być zadowolony, że dzięki takiemu manewrowi zyska lepsze zabezpieczenie pod kredyt, który urósł dwukrotnie i mieszkanie nie zabezpiecza kwoty, która została do spłacenia przez  kredytobiorców.  Pamiętając też szumne zapowiedzi prezesów banków, jak to po nocach nie śpią, tylko myślą, jakby tu pomóc swoim drogim kredytobiorcom, sprawa się wydawała dziecięco prosta i zadawalająca obie strony. Młodzi zamieszkają w większym lokum ze swoim rodzicem, bank dostanie lepsze zabezpieczenie w postaci mieszkania dwa razy droższego niż obecne, które jest zabezpieczeniem kredytu.

 

Wydawałoby się, że wszystko będzie załatwione pomyślnie, ale tak mogło się wydawać tylko nam, naiwnym ludziom. Otóż bank postanowił przy tej transakcji jeszcze zarobić: zaproponował rodzinie, że łaskawie zgodzi się na przeniesienie hipoteki na inny lokal, ale pod warunkiem, że rodzina zgodzi się na podniesienie oprocentowania o 250 %  lub o 25 %, ale w przypadku tej opcji młodzi będą musieli spłacić dużą część kredytu. 

Propozycja, którą złożył bank, świadczy tylko o jednym: nadal nikt na poważnie nie chce pomóc rodzinom, które mają kredyty we frankach, euro czy złotówkach, nadal liczy się jak największy zarobek i wykorzystanie każdej nadarzającej się okazji.

 

Ciekawy jestem, co sądzi KNF i Rzecznik Praw Obywatelskich o takim “pomaganiu” banków milionom ludzi, którzy są zakleszczeni w olbrzymich kredytach. Ktoś powie: nie trzeba było brać kredytu.  Odpowiedź  jest prosta: mieszkanie to nie samochód czy nowy duży telewizor, to nie wczasy na Kubie, mieszkanie to podstawa normalnego życia, wychowania dzieci. Rodzina w swoim mieszkaniu jest jak mała ojczyzna, która musi być wolna i bezpieczna. W naszych czasach młodzi ludzie ani nie są wyzwoleni od strachu o swoją rodzinę, ani nie są  wolni od zakusów możnych tego świata.

Jarosław Mikołaj Skoczeń

 

Czytaj również: Pomoc dla frankowiczów obniży ratę tylko na chwilę


Źródło: strefynieruchomosci / budnet.pl
Apartamenty w Kołobrzegu
Sprzedaż apartamentów nad morzem.
Baltic Plaza **** to miejsce niezwykłe,
to Twój elegacki apartament
www.sea-development.pl

Czytaj też…

Czytaj na forum

Kalkulator wydajności inwestycji

Społeczność budnet.pl ma już 19156 użytkowników

Użytkownicy online (2)

gości: 354

Ostatnio dołączyli
Zobacz wszystkich >
Galerie
Zobacz wszystkie galerie >