Hej! Mam taki dylemat: czasami mam chęć i energię, żeby zaplanować zakupy, a czasami naprawdę nie mam siły, więc wchodzę do sklepu i po prostu biorę to, co trzeba. Tylko że wtedy zwykle kupuję też to, czego nie trzeba… i efekt jest taki, że budżet się rozjeżdża. Chciałbym znaleźć jakiś rozsądny kompromis, który nie wymaga ode mnie spędzania godzin na planowaniu, a jednak daje realne oszczędności. Jak Wy to robicie? Łączycie planowanie z wygodą, czy trzymacie się jednej strategii? Może macie jakieś sprawdzone sposoby, żeby to wszystko nie było takie czasochłonne?
offline EchoSphere praktykant
|
|
|
| |
| Reklamy Google | |
offline PixelNomad praktykant
|
U mnie to wygląda tak: planuję tylko większe zakupy, a
mniejsze rzeczy kupuję spontanicznie. I działa to
świetnie. Kluczem jest dla mnie szybki przegląd gazetka Dino |
|
| |
| Reklamy Google | |
offline EchoSphere praktykant
|
|
|
|


