Nowa charakterystyka energetyczna – co zmiany oznaczają dla prywatnego inwestora?

Nowa charakterystyka energetyczna – co zmiany oznaczają dla prywatnego inwestora?

Nowe Warunki Techniczne, jakie weszły w życie w styczniu tego roku, to nie koniec zmian regulacji dotyczących budynków. W promocji poprawy efektywności energetycznej polskich budynków pomóc ma nowelizacja rozporządzenia dot. sposobu obliczania i formy świadectwa. Co to oznacza dla inwestorów indywidualnych? Czy nowe świadectwa energetyczne będą prostsze do odczytania?

 

Wskazać odpowiedni wskaźnik


W dotychczasowych świadectwach energetycznych funkcjonowały takie pojęcia, jak energia końcowa, energia użytkowa oraz energia pierwotna, przy czym największy nacisk kładziono na to ostatnie. Co owe terminy oznaczają w praktyce? – Wskaźnik energii pierwotnej, dotąd najbardziej eksponowany, mówi o stopniu wykorzystania odnawialnych źródeł energii w bilansie energetycznym domu. Tymczasem prywatnemu inwestorowi niewiele to mówi, jeśli chodzi o twarde liczby na comiesięcznych rachunkach za energię. W obliczeniu kosztów energii i ciepła bardziej zasadne jest używanie wskaźnika energii końcowej, a w ocenie jakości energetycznej – wskaźnika energii użytkowej – uważa Piotr Pawlak, ekspert ROCKWOOL Polska. W jaki sposób można będzie zatem odczytać koszty eksploatacyjne danego obiektu? Wszystkie wymienione wskaźniki odnoszą się do zużycia energii na jeden metr kwadratowy powierzchni użytkowej budynku. Przydadzą się zatem podczas porównywania efektywności energetycznej budynków o różnej wielkości. By oszacować zużycie energii w konkretnym obiekcie, będzie trzeba pomnożyć wskaźnik energii końcowej przez powierzchnię użytkową danego budynku.

 

W tej metodologii jest metoda?


Zarówno obowiązująca do tej pory, jak i nowa metodologia określania charakterystyki energetycznej bazuje na sposobach obliczeniowych zgodnych z normą ISO 13790. Nowe świadectwa nadal będą przyjmowały wiele standardowych założeń, m.in. co do temperatury wewnętrznej czy średnich miesięcznych parametrów klimatycznych, opracowywanych na bazie dwudziesto- i trzydziestoletnich pomiarów. Obszar, w którym wprowadzono najwięcej zmian, to przede wszystkim sposób prezentacji danych. Od tej pory będziemy dokładnie wiedzieć, jaka część energii i ciepła w naszym domu jest zasilana energią z odnawialnych źródeł energii, takich jak słońce, woda i wiatr, a ile energii otrzymujemy z gazu, oleju czy węgla. Świadectwo przedstawia też, na jakim poziomie plasuje się emisja dwutlenku węgla w związku z eksploatacją danego budynku. – Na największy plus zaliczyć trzeba przedstawienie na pierwszej stronie świadectwa obliczonych ilości nośników energii – np. metrów sześciennych gazu ziemnego czy kilogramów węgla lub biomasy – potrzebnych do optymalnego ogrzania domu. Te informacje – choć oczywiście obliczone dla standardowych warunków klimatycznych i sposobu użytkowania domu - znacznie przybliżą kwestię energochłonności budynku – dodając do równania ceny paliw, po zużyciu ilości poszczególnych rodzajów nośników energii będziemy mogli w prosty sposób oszacować koszty eksploatacji w dłuższej perspektywie czasowej – tłumaczy Piotr Pawlak.

 

 

Czytaj również: Jak zaoszczędzić na rachunkach w domu? [ARTYKUŁ SPONSOROWANY]

 

Problematyczna woda, kontrowersyjne chłodzenie


Nowa metodologia prawdopodobnie nie ustrzegnie się kontrowersji. Dyskusje dotyczące zasadności wzbudza m.in. nowy sposób obliczania energii potrzebnej do przygotowania ciepłej wody użytkowej. Od teraz dokonywać się go będzie w zależności od powierzchni budynku. I tak, przykładowy dom jednorodzinny o powierzchni użytkowej 200m2 będzie miał dwa razy większe zużycie ciepłej wody użytkowej od analogicznego budynku o powierzchni użytkowej 100m2, bez względu na ilość zamieszkujących w tych budynkach osób. Założenie to sprawdzić się może prawdopodobnie przy projektowaniu nowych budynków, kiedy to brakować jeszcze będzie informacji o liczbie ich użytkowników, ale z drugiej strony budując domy raczej wiemy, ile osób będzie go zamieszkiwać i taka informacja jest dostępna.

 

Nie mniejsze kontrowersje budzi fakt pozostawienia metody bilansów miesięcznych przy obliczaniu zapotrzebowania na energię do chłodzenia. – Jest to metoda z różnych względów myląca, obarczona znacznymi uproszczeniami i czasami mogąca prowadzić do błędnych wniosków – np. takich, że poprawa izolacyjności budynku przyczyni się do zwiększenia zapotrzebowania na chłodzenie w okresie letnim. Tymczasem jest zupełnie odwrotnie – odpowiednio grube ocieplenie pozwala nie tylko zaoszczędzić na rachunkach w sezonie grzewczym, ale też zachować komfort termiczny w okresie upałów, gdyż izoluje w dwie strony, gdy na zewnątrz panuje temperatura zarówno niższa, jak i wyższa aniżeli wewnątrz. Mniejsze zapotrzebowanie na energię to korzyść dla każdego inwestora, dlatego zanim wykażemy w świadectwie wysoki udział procentowy odnawialnych źródeł energii, warto zadbać najpierw o niski wskaźnik energii użytkowej – radzi na koniec Piotr Pawlak.

 

 

Czytaj również: Termiczna likwidacja odpadów

 

Co zmiany w nowych świadectwach energetycznych oznaczają dla prywatnego inwestora? Z pewnością bardziej przejrzysty wgląd w to, ile może szacunkowo zapłacić za eksploatację domu. Choć metodologia obliczeń budzi miejscami zastrzeżenia, to jednego można być pewnym. Wysoka izolacyjność cieplna, efektywna wentylacja – to klucze do budownictwa przyszłości. Budownictwa, które będzie optymalne nie tylko pod względem ekonomicznym, ale i ekologicznym. Nowe świadectwa energetyczne na pewno ten fakt uwypuklą.

Źródło: Rockwool / budnet.pl

Tagi

Czytaj też…

Czytaj na forum

Kalkulator ilości tapety

Społeczność budnet.pl ma już 19378 użytkowników

Użytkownicy online (1)

gości: 247

Ostatnio dołączyli
Zobacz wszystkich >
Galerie
Zobacz wszystkie galerie >